Dzisiejszym koncertem inauguracyjnym 51. Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim ta najważniejsza impreza kulturalna naszego miasta wkroczy w szóstą dekadę swego istnienia. Powodzenie cyklu „Koncertów Organowych” w kamieńskiej katedrze w 1964 r. spowodowało, iż postanowiono kontynuować je w następnym roku w formule festiwalu, którego pierwsza edycja miała miejsce przed pięćdziesięcioma laty. Pierwszy koncert Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim odbył się 4 czerwca 1965 r. O godzinie dwudziestej rozpoczęła go, jak przed rokiem „Koncerty Organowe”, pieśń „Gaude Mater Polonia” wykonana przez Chór Politechniki Szczecińskiej, po której część organową zainaugurował znany kamieńskiej publiczności z koncertów z 1964 r. Rudolf Rożek. Program I Festiwalu zakładał siedemnaście koncertów trwających do 24 września, zorganizowanych przez Szczecińskie Towarzystwo Muzyczne i Towarzystwo Miłośników Ziemi Kamieńskiej. Kierownictwo artystyczne nad festiwalem sprawowała Rada Artystyczna STM oraz znany organista i kierownik Festiwalu Organowego w Oliwie prof. Feliks Rączkowski z Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie. Po pierwszym festiwalowym koncercie „Głos Szczeciński” poinformował o wysokiej frekwencji. Dziennik ten przewidywał, iż festiwal „stanie się jedną z głównych atrakcji turystycznych Ziemi Szczecińskiej”. Tydzień później, 11 czerwca, przy kontuarze kamieńskich organów zasiadł Mirosław Pietkiewicz z Łodzi, odtąd stały bywalec kolejnych edycji festiwalu. Część kameralną zaś przedstawiła Orkiestra Smyczkowa Filharmoników Szczecińskich kierowana przez Tadeusza Mocka. Na trzecim koncercie po raz pierwszy pojawił się, pierwotnie nieplanowany, zagraniczny wykonawca. Uzupełnieniem do tego koncertu, na którym zagrali krakowski organista Jan Kokoszka i skrzypek Edward Statkiewicz stał się, wprowadzony w ostatniej chwili do programu, występ bułgarskiego Chóru Mieszanego im. Dymitrowa z Sofii przebywającego na Wybrzeżu. Do historii I Festiwalu przeszedł koncert z 25 czerwca jednak nie tyle z powodu wykonawców biorących w nim udział, ile incydentu, jaki się w jego trakcie wydarzył. Kamieńska milicja wywołała bowiem z koncertu konsula Stanów Zjednoczonych w Poznaniu polecając mu opuścić teren nadmorski z powodu obowiązujących wówczas przepisów zakazujących wjazdu na ten obszar samochodom służb konsularnych. Po kolejnych koncertach o festiwalu zaczęło być głośno. Zbigniew Dyliński w artykule o znaczącym tytule „Klimat miasta” zamieszczonym na łamach „Kuriera Szczecińskiego” 16 lipca pisał: „Jest godzina 20. Wnętrze katedry zapełnia się tłumem melomanów. W ostatnim, piątkowym koncercie uczestniczyło tu ponad 500 osób, przywiezionych autokarami ze Szczecina i nadmorskich miejscowości wczasowych. Wiele osób przyjeżdża do Kamienia indywidualnie […]. Mamy więc (po Oliwie) drugi na wybrzeżu ośrodek letniego koncertowania. Dzięki inicjatywie i zapałowi ludzi, którym sprawy upowszechnienia muzyki leżą na sercu. Kamień zyskał olbrzymią szansę stania się Mekką wszystkich melomanów. Może to zbyt mocne słowo, może jeszcze nie teraz, ale sława koncertów kamieńskich rośnie z dnia na dzień. Miałem szukać klimatu tego miasta. Znalazłem go w muzyce”. Warto jeszcze odnotować, iż 30 lipca odbył się planowany występ zagranicznego wykonawcy, któremu wcześniej chór z Sofii wyrwał palmę pierwszeństwa. Był nim Chór Dziecięcy „Severaček” z Liberca w Czechosłowacji. I Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej zakończył się 24 września, kiedy odbył się ostatni koncert, na którym obok organisty Rudolfa Rożka wystąpili - Szczeciński Chór Chłopięcy pod dyrekcją Mariana Foksy oraz soliści instrumentaliści – Adam Ruszała na klarnecie i Waldemar Ogonowski na fagocie. W międzyczasie trwały prace remontowe organów. 6 września 1965 r., z udziałem profesorów Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Krakowie - Józefa Chwedczuka i Jana Jargonia oraz przedstawicieli Szczecińskiego Towarzystwa Muzycznego – Edwarda Wojneckiego, Rudolfa Rożka i Jerzego Pieńkowa, odebrano prace wykonane przez Zakład Instrumentarski Zygmunta Kamińskiego z Warszawy, który odtąd przez trzydzieści lat będzie zajmował się kamieńskim instrumentem. Problemem stało się zdobycie niektórych brakujących głosów, które można było zdobyć jedynie zagranicą. O pomoc w tej sprawie ówczesny gospodarz katedry i proboszcz naszej parafii ks. Roman Kostynowicz zwrócił się nawet do biskupa pomocniczego diecezji gorzowskiej Jerzego Stroby w związku z jego wyjazdem na obrady Soboru Watykańskiego II. Po festiwalu w prasie zastanawiano się nad fenomenem tej nowej przecież imprezy muzycznej. Odnajdywano go w programach umiejętnie łączących muzykę organową, kameralną i wokalną, z dominacją jednak tej pierwszej. Od początku uznano, iż słuchanie jednego tylko instrumentu i jednego gatunku muzyki byłoby dla zgromadzonego w kamieńskiej świątyni audytorium zbyt monotonne. Stan techniczny organów nie pozwalał zresztą na ciągłą grę na tym instrumencie podczas całego koncertu. Na festiwalu bywać zaczęli i obcokrajowcy. Bogdan Jankowski na łamach „7-mego Głosu Tygodnia” pisał „Co piątek szosa ze Szczecina i Świnoujścia zapełnia się potokiem samochodów, a sam Kamień przeobraża się w wielki parking. Rejestracje dosłownie z całego kraju, często też pojazdy z tabliczkami rejestracyjnymi Niemiec, Szwecji, Czechosłowacji (czasem Francji czy Wielkiej Brytanii) ciasnym pierścieniem opasują katedrę, parkują na placach i placykach miasta. Wśród nich autokary, które przywożą specjalne wycieczki ze Szczecina, Świnoujścia, Międzyzdrojów i innych miejscowości Wybrzeża. W katedrze tłum słuchaczy. Ławki środkowej nawy zapełnione do ostatniego miejsca. Tłok również w nawach bocznych. Organizatorzy obliczają, że przeciętnie na koncerty do kamieńskiej katedry przyjeżdża ponad 600 osób”. O sukcesie trwającego w Kamieniu Festiwalu donosiła nawet „Trybuna Ludu”. Organ Komitetu Centralnego rządzącej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej 5 sierpnia 1965 r. pisał jednak i o niedociągnięciach. Przed koncertem nieczynna była informacja turystyczna w kiosku pod katedrą. I choć teren przy katedrze był uporządkowany to jednak lokalne władze, jak pisał dziennik, „odnoszą się jednak z pewną rezerwą do wyrastającej pod bokiem pięknej i cennej imprezy”. Po koncertach miał dać się zauważyć brak powrotnych pociągów i autobusów do Szczecina. Podsumowując I Festiwal we wrześniowym „Ruchu Muzycznym” pisano, iż w końcu i Pomorze Zachodnie doczekało się swojego muzycznego festiwalu, innego od tego w Oliwie. Na samych organach z powodu trudnej traktury ciężko byłoby grać, stąd wprowadzono muzykę kameralną wyróżniającą kamieńską imprezę. „Forma to bardzo ciekawa i atrakcyjna, a na naszym terenie w tych czasach raczej nowa. Naraził się pono ks. Kostynowicz po trosze swoim zwierzchnikom z powodu dopuszczenia innych instrumentów do koncertowania w katedralnym wnętrzu”. Zachwycano się jednak brzmieniem „króla instrumentów” z katedry w Kamieniu Pomorskim pisząc: „Cudownie piękne brzmienie kamieńskich organów, brzmienie przedziwnie jasne, srebrzyste, o krystalicznej czystości […] z niczym nie da się porównać [...]”. Po zakończeniu pierwszego festiwalu 18 października zorganizowano konferencję poświęcona imprezie. Postanowiono, by od drugiej edycji kursował w dniach koncertów specjalny pociąg ze Szczecina. Zauważono również potrzebę organizacji imprez towarzyszących festiwalowi i wydania folderu dotyczącego miasta i festiwalu. Z przygotowaniami do drugiej edycji festiwalu przyspieszono od początku następnego roku. II Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu rozpoczął się 17 czerwca 1966 r. Na fotografii: plakat pierwszej edycji Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim (ze zbiorów Pana Rudolfa Rożka ze Szczecina).
|